sobota, 28 września 2013

2. Spotkanie po wakacjach.

     Dziękuję użytkowniczce Lenie Clarke za utworzenie wspaniałego szablonu, który gości na tym blogu. Jest on naprawdę wspaniały <3

                                                      

     Zadzwonił budzik. Wstałam machinalnie i poczułam ból w prawej ręce. Skręciłam ją niedawno dosyć mocno, będąc u babci w Kenwood. Nic wielkiego. Ale bolało jak cholera. Nikogo nie było w domu. Rodzice w pracy, a brat miał pierwszą lekcję o siódmej rano. Samodzielnie zrobiłam sobie parę kanapek i po trzydziestu minutach wyszłam z domu.
    Na ulicy jak zawsze panował gwar i wszędzie tłumy ludzi. Nie dziwiłam się, przecież nie mieszkałam w małej miejscowości, a z pewnością Londyn do małych nie należał. Panowie w czarnych garniturkach - od nich roiło się najbardziej. Nie przepadałam zbytnio za takimi ludźmi, ale nic nie mogłam na to poradzić. Kupiłam bilet i złapałam nadjeżdżające metro. Z trudnością znalazłam wolne miejsce i na nim spokojnie usiadłam.
- Evelyn! - ktoś krzyknął radośnie z tyłu. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Maksa. Bardzo go lubiłam. Był niezawodnym przyjacielem. Uśmiechnęłam się na jego widok. Jego włosy jak zawsze potargane na wszystkie strony, książka w jednej ręce a w drugiej ołówek. Przez te wakacje stęskniłam się za tym widokiem, prawdę mówiąc.
- Cześć Maks, jak minęły ci wakacje? - zapytałam z nieukrywaną nutką wesołości.
- W porządku, byłem tu i tam. Najfajniej było w Paryżu... Zawsze chciałem pojechać do państwa tych rewolucjonistów. Pierwszego dnia cały dzień szukałem pomnika na cześć Napoleona Bonaparte... Ale znalazłem.Naprawdę wtedy byłem szczęśliwy, bo szczerze zwątpiłem, że kiedyś w ogóle go znajdę. Taki już ze mnie leń - zaśmiał się krótko i ciągnał dalej. - Francja to jedno z najpotężniejszych państw na świecie. W sumie na to zapracowali, co nie? Zwłaszcza w XVII wieku...
- No jasne - odpowiedziałam. Od dawna wiedziałam, że mój przyjaciel miał bzika na punkcie wszystkiego, co z Francją związane. Nawet próbował nauczyć się francuskiego, ale niezbyt mu to wychodziło. Chodziliśmy do tej samej klasie w szkole TASIS England Middle School. W tamtym roku ledwie utrzymaliśmy dobre stopnie. Poziom, jaki tam panował był nieprzeciętnie wysoki. Lekcje trwały od ósmej lub dziewiątej do dziewiętnastej. I sorzy zadawali nam niesamowicie dużo prac domowych. Dwie osoby wypisały się z tej szkoły, a trzy nie dostały promocji do następnej klasy. Kiedyś z Maksem i innymi poruszyliśmy ten temat, ale nic korzystnego z tego nie wyszło. Poza uwagami w dzienniku i tym, że wychowawca był zmuszony do kolejnej wywiadówki. Oberwało się nam. Od tamtej pory staraliśmy się nie wspominać o tamtych czasach.
   Nawet nie zauważyłam, kiedy metro się zatrzymało. Maks zawsze, gdy widział, że odpływam w inny świat, nigdy mi w tym nie przeszkadzał. To była jedna z wielu zalet, za które bardzo go ceniłam. Oczywiście szturchnął mnie, gdy już wszyscy wychodzili.
- Ev, ale już czas wychodzić, bo się spóźnimy - powiedział spokojnie, wstał i odszedł. Specyficzny człowiek.
   Ruszyłam chwilę potem za nim. Czekał na mnie przy barierce, ale rozmawiał z jakimś chłopakiem, ubranym na czarno, zupełnie jak mafioza.
- Scorpius, co ty tu robisz? - spytałam nieco zaskoczona. Poznałam go rok temu, ale wydał mi się trochę dziwny. Poza tym uczęszczał do szkoły w innym mieście.
- Musiałem przenieść się tutaj, bo rodzicom się bardziej opłaca, praca i inne bzdety. Słyszałem, że masz nieźle przerąbane u profesora Richardsona - uśmiechnął się drwiąco.
- Maks... - westchnęłam z wyrzutem. Oprócz wielu zalet miał jedną groźną wadę. Od czasu do czasu coś mu się wypsnęło.
     Maks wzruszył ramionami, a Scorpius się roześmiał.
- Ej, co wy tu jeszcze robicie? Przecież zaraz dzwonek! - krzyknęła Lena i uściskała mnie tak po koleżeńsku. Za nią też tęskniłam.
- Cześć, Lena! Dobre spostrzeżenie. Chodźmy już, bo jeszcze ktoś nas posądzi o palenie papierosów albo o gorsze rzeczy... Scorpius, będziesz z nami w klasie? - spytałam z ciekawości.
    Scorpius znowu się roześmiał.
- Nie, nigdy... Wolałbym inną klasę ratować swoją inteligencją, wybaczcie. Zresztą jestem od was rok starszy - wyszczerzył zęby.
- On będzie prawdopodobnie w klasie pana Richardsona - szepnęła mi na ucho Lena. Uśmiechnęłam się złowrogo.
    Kiedy zadzwonił dzwonek ja, Maks i Lena byliśmy już pod salą. O dziwo już klasa weszła do sali, bo nikt nie siedział na korytarzu. Otworzyliśmy drzwi i o grozo...
                                       

7 komentarzy:

  1. Musisz przerywać w takich momentach? ._.
    Ale i tak jest fajnie <3 :D
    Kiedy kolejny rozdział? :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahaha, tak muszę, chciałam, żeby ciekawie było. Dziękuję<3 :D Kolejny rozdział prawdopodobnie za tydzień. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało Ci się, haha <3

      Za tyyydzień dopiero? :C

      Usuń
    2. To dobtze, że się udało <3
      Nio. :c Tzn, w następnym tygodniu albo jutro. :D

      Usuń
  3. Chciałam właśnie zapytać o to samo co Dagmara - musisz przerywać w takich momentach?! xD

    Strasznie jestem ciekawa co dalej... pisz szybko :D

    + jeśli chodzi o nagłówek - nie ma za co i również dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby ciekawie było! :D
      No może napiszę, ale chyba już nie dzisiaj, ale nie wiem. :P Nawet jeśli napiszę, to dopiero jutro opublikuję, bo prawdopodobnie błędy wkroczą... Chociaż w tej notce też błędy są, ale jakby coś, cicho xD

      Hahaha, to ja dziękuję <3

      Usuń
  4. Fajne. Wciągnęło mnie ;)
    Ale... Dlaczego tak urwałaś? Czekam dalszego ciągu ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za konstruktywny komentarz. Każdy z nich jest dla mnie ważny. :)